Ruszył proces 32-latki z Mysłowic, oskarżonej o zabicie dwuipółletniego syna
Po odczytaniu aktu oskarżenia oskarżona odmówiła składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania prokuratora, sądu, zgodziła się jedynie odpowiadać na pytania swojego obrońcy - powiedział PAP Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Sąd zaplanował na poniedziałek także przesłuchanie partnera kobiety, ten jednak skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań.
O śmierci chłopczyka w mieszkaniu w dzielnicy Wielka Skotnica policja i prokuratura dowiedziały się od wezwanych na miejsce pracowników pogotowia. Ocenili oni, że dziecko zmarło kilka godzin przed ich interwencją.
Matka, która była w mieszkaniu nie wezwała karetki, a jedynie za pośrednictwem innych osób skontaktowała się z przebywającym w pracy ojcem dziecka, którego poprosiła o pilny powrót do domu. To właśnie on, po wejściu do mieszkania, zawiadomił pogotowie ratunkowe. Mężczyzna, instruowany przez operatora, starał się reanimować syna w trakcie oczekiwania na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego – wynika z ustaleń śledztwa.
Matka początkowo nie została zatrzymana, stało się to dopiero po uzupełnieniu materiału dowodowego, zwłaszcza uzyskaniu opinii z sekcji zwłok. To te dowody stały się podstawą do przedstawienia jej zarzutu zabójstwa. Na podstawie całości badań pośmiertnych biegli stwierdzili, że śmierć chłopca została spowodowana „uduszeniem w mechanizmie zatkania otworów oddechowych i uniemożliwienia wentylacji płuc”.
Według ustaleń prokuratury dziecko zmarło w godzinach porannych, oprócz niego w mieszkaniu znajdowała się wówczas tylko matka dziecka oraz jego 4-letni brat. Podejrzana w śledztwie przekonywała, że to 4-latek przyczynił się do śmierci brata, a nie ona. „Ta wersja została na etapie wykluczona na podstawie zgromadzonych dowodów, w szczególności opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej. Rozstrzygająca była opinia histopatologiczna, która wskazała, że taki mechanizm śmierci, o którym mówiła podejrzana, nie mógł nastąpić” – zaznaczył prok. Duda.
Z zasięgniętej na etapie śledztwa opinii sadowo-psychiatrycznej wynika, że w chwili zarzucanej jej zbrodni była poczytalna. Może jej grozić nawet dożywocie.
W 2014 r. także doszło do zgonu dziecka tej samej kobiety, miało ono 4 miesiące. Materiał dowodowy, przede wszystkim opinia biegłych zakresu z medycyny sądowej wskazywały jednoznacznie, że zgon nastąpił z przyczyn chorobowych, dlatego śledztwo zostało wtedy umorzone. Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa dwuipółlatka prokuratura jeszcze raz przeanalizowała tamtą sprawę; nie znalazła podstaw do kwestionowania ustaleń tamtego postępowania. (PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ ok/