Należy odchodzić od wydobycia w części kopalń na Śląsku
Markowski mówił m.in. o tzw. umowie społecznej dla górnictwa węgla kamiennego z maja 2021 r., obecnie notyfikowanej w Komisji Europejskiej. Rozmowa dotyczyła także podejścia rządu do górnictwa i energetyki, również w kontekście wtorkowego tąpnięcia w kopalni Mysłowice-Wesoła, w wyniku którego zginęło trzech górników, a 10 trafiło do szpitali; w środę pod opieką lekarzy pozostawało siedmiu.
B. wiceminister gospodarki ocenił, że umowa społeczna ws. górnictwa węgla kamiennego jest - w trzy lata po jej podpisaniu - przynajmniej w jednej trzeciej „martwa”. Zgodził się przy tym z niedawną wypowiedzią dyrektor departamentu analiz Ministerstwa Przemysłu Marty Jarno w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, że założenia umowy „bardzo mocno rozjechały się z tym, co dzieje się w polskim górnictwie” np. pod względem wydobycia, w ub. roku niższego o 5 mln ton, niż w umowie.
„Rzeczywistość jest gorsza od najgorszych scenariuszy” - ocenił Markowski. „Kopalń będzie ubywało dużo szybciej, dużo więcej, i polskie górnictwo bez względu na to, co zapisano w jakikolwiek dokumentach, zwinie się szybciej - chyba że się opamiętamy” - zastrzegł. Jego zdaniem "rząd nie dokonał żadnej refleksji, jeżeli chodzi o politykę energetyczną państwa i górnictwo”.
„Pani minister (przemysłu Marzena - PAP) Czarnecka próbuje sygnalizować problemy. Nie ma narzędzi do ich rozwiązania, a jak wskazuje metody, to jest za to krytykowana” - mówił.
„Jedynym racjonalnym spojrzeniem na górnictwo jest dzisiaj świadome odejście od wydobycia węgla w niektórych kopalniach na Śląsku i przestawienie tego wydobycia na eksploatację złóż w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. To uratuje ekonomię i dostatek energetyczny w Polsce” - stwierdził Markowski.
Pytany, co to oznacza dla Śląska, odpowiedział: "Już nic". „Bo ten szok restrukturyzacyjny my mamy za sobą. Kiedy ja byłem ministrem (w drugiej połowie lat 90. ub. wieku - PAP), górnictwo zatrudniało 430 tys. ludzi. Dziś zatrudnia 70 tys. Harmonogram zamykania kopalń będzie realnie szybszy, niż zapisany w umowie społecznej” - ocenił.
Nawiązując do wtorkowego tąpnięcia w kopalni Wesoła, za konieczne uznał postawienie pytania, czy wszystkie złoża na Śląsku muszą zostać wyeksploatowane. „Płacimy za to coraz to większą cenę w kosztach wydobycia, w sposobach eksploatacji i bezpieczeństwie” - stwierdził.
„W zakresie bezpieczeństwa pracy rzeczywistość zaczyna nam pokazywać, że - nikt tego nie wymyśli poza kadrami górniczymi - musimy mieć w górnictwie odwagę powiedzieć: tego węgla już nie będziemy wydobywali i nie zmusimy górników do tego, żeby szli po ten węgiel w takich ekstremalnych warunkach. To moim zdaniem jest przyczyna katastrof” - podkreślił Markowski. Jego zdaniem pewnych czynności trzeba świadomie zaniechać.
Przypomniał, że wypadek w Wesołej jest drugim śmiertelnym w tej kopalni w tym roku - w pokładzie 510. "To jest pokład silnie tąpiący i takim będzie zawsze” - zwrócił uwagę.
Pytany, czy szybsze odejście od wydobycia na Śląsku może być przedmiotem negocjacji między związkami a rządem, uznał, że problemem jest upolitycznienie kwestii jako przedmiotu dyskusji między tymi stronami. „Nie, to jest temat do rozstrzygnięcia na etapie planu ruchu zakładu górniczego i rozmowy z Wyższym Urzędem Górniczym, który ma go zatwierdzić - to jest ten szczebel” - zasugerował.
Odnosząc się do pytania, czy przedsięwzięcie związane z utworzeniem Ministerstwa Przemysłu jego zdaniem powiodło się, Markowski ocenił, że minister Czarnecka stanęła przez realnymi problemami, które - ku jego zdziwieniu - chce rozwiązywać - mimo braku narzędzi. „(Minister - PAP) prawidłowo zdefiniowała cele, natomiast nie ma żadnych narzędzi prawnych do tego, żeby (problemy - PAP) rozwiązywać. Do tego potrzebne jej partnerstwo w samym rządzie, a o to trudno” - zdiagnozował.
Uściślił, że główne problemy to przede wszystkim nadpodaż węgla kamiennego na Śląsku: olbrzymie zapasy w górnictwie, które minister próbuje rozładować w jakiś sposób łącząc kopalnie z elektrowniami - co w węglu brunatnym ma miejsce, a w węglu kamiennym było kiedyś. „Moim zdaniem kapitałowo to się nie uda, ale organizacyjnie - tak” - uznał.
Markowski dodał, że Czarnecka nie może liczyć na cierpliwość w swoim środowisku. „Oni ją poganiają do coraz bardziej intensywnych działań, które nie zawsze się muszą powieść. Natomiast jeżeli jest coś, co budzi mój niepokój - zwłaszcza na kanwie tego, co wczoraj się wydarzyło na kopalni Mysłowice-Wesoła - to metoda odwoływania kadr w górnictwie” - wskazał.
„Z wielkim niepokojem odnotowałem odwołanie całego zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Tak się nie robi. To nie żadne przedsiębiorstwo - to kilkudziesięcioosobowa grupa specjalistów, którzy się specjalizują w ratowaniu ludzkiego życia, i cały zarząd został odwołany, jakby to była jakaś wielka organizacja gospodarcza o sile społeczno-politycznej. Tam byli fachowcy i tam są potrzebni fachowcy, a dziś, kiedy dzieją się takie rzeczy, jakie się dzieją w bezpieczeństwie pracy w kopalniach, tam nie ma zarządu” - zaznaczył b. wiceminister gospodarki.
„Minister aktywów państwowych po prostu uznał, że jest to miejsce, które trzeba tą decyzją upolitycznić” - ocenił.
Komentując rekonstrukcję rządu i odejście z funkcji ministra aktywów Borysa Budki, Markowski zastrzegł, że szef MAP jest w polskim rządzie przede wszystkim kadrowym. „To nie jest miejsce do kreowania strategii gospodarczej. Miejscem dla kreowania stacji gospodarczej w obszarze polityki energetycznej państwa, w tym górnictwa, jest przede wszystkim minister klimatu i środowiska” - wskazał.
„Drugim miejscem jest minister rozwoju, który ma do dyspozycji środki unijne, trzecim - minister finansów, który ma środki publiczne, a minister aktywów jest kadrowym. Jeżeli traktować to w ten sposób, że to, co dotyczy naszego regionu, Śląska, jest w kompetencjach pani minister przemysłu, to jak gdyby rola pana ministra Budki w MAP w sprawach śląskich się właściwie skończyła” - stwierdził.
Przypomniał, że minister przemysłu nie ma narzędzia uchwały walnego zgromadzenia, bo nie jest reprezentantem Skarbu Państwa w spółkach w górnictwie i energetyce. „Z przerażeniem patrzę, jak umiera pewna nadzieja związana z kreowaniem rzeczywistości gospodarczej, w sprawach polityki energetycznej i Śląska, wraz z niedopracowaniem ustawy o działach, którą rząd powinien znowelizować” - podkreślił w Radiu Piekary Jerzy Markowski.(PAP)
mtb/ pad/ amac/