Należy wrócić w górnictwie do płacenia za robotę
Wskazał, że liczy pod tym względem na zrozumienie strony społecznej, która prowadzi z zarządem spółki spór zbiorowy na tle płacowym. Zasygnalizował, że wynik finansowy JSW za 2024 r. będzie zdecydowanie na innym poziomie niż w 2023 r.
Na czwartkowym panelu górniczym Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG) wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych odniósł się m.in. do ogłoszonych niedawno przez tę giełdową spółkę wyników za ub. rok oraz pytań o plany produkcyjne na rok bieżący. Przypomniał, że plany zostały zaktualizowane o skutki pożarów w kopalni Pniówek w grudniu 2023 r. i Budryk w kwietniu br.
„Te dwa zdarzenia wyeliminowały nam pewne fronty, natomiast podjęliśmy działania dotyczące przeorganizowania robót korytarzowych tak, żeby ta strata była jak najmniej dotkliwa w tym roku, a niezauważalna w latach 2025-26” - zadeklarował wiceprezes.
„Co ważne, musimy dostosowywać produkt do oczekiwań rynku. Niezwykle istotny jest fakt, że węgiel koksujący to nie jest ten sam produkt: posiłkujemy się w ramach wydobycia pokładami o różnych parametrach mniej lub bardziej oczekiwanymi przez rynek, a nasze działania dotyczące technologii wydobycia i technologii przetwórstwa pozwalają na satysfakcjonowanie rynku” - uznał.
Pytany o oczekiwany wynik finansowy, Rozmus zaznaczył, że nie chciałby się do niego odnosić. „Natomiast będzie zdecydowanie na innym poziomie, niż w zeszłym roku” - zastrzegł. Pytany natomiast o kryteria kosztowe, w tym oczekiwania płacowe w JSW w kontekście stosunkowo niskiej wydajności w polskim górnictwie, wiceprezes Rozmus zastrzegł, że te dwie kwestie idą w parze. „Pewne porozumienia, które zostały podpisane w latach ubiegłych, może nie wiążą nam rąk, ale na pewno utrudniają motywacyjny system wynagradzania” - przyznał.
Jego zdaniem należy wrócić w górnictwie do płacenia za robotę. "Należy wrócić do tego, że zostaną określone normy na poszczególnych frontach i zaczniemy wreszcie płacić za to, co ludzie robią. Temat nie jest łatwy, wymaga rozmów. Liczę oczywiście na zrozumienie strony społecznej, bo jesteśmy w takim miejscu, że każdy to wie, ale głośno nikt o tym nie mówi” - stwierdził.
Adam Rozmus wskazał, że pod względem wydajności praktycznie wszystkie kopalnie w Polsce są na podobnym poziomie (za wyjątkiem Bogdanki), co wynika z zaszłości geologicznych i wcześniej prowadzonej eksploatacji z trudnych warunków. Zastrzegł jednocześnie, że nie można tu porównywać możliwości w Polsce z kopalniami w Australii czy Stanach Zjednoczonych. „Natomiast z mojego punktu widzenia największy i najtrudniejszy problem do rozwiązania to są kwestie płacowe” - zaakcentował wiceszef JSW.
Pytany o perspektywy dekarbonizacji Rozmus przyznał, że nie sposób nie uczestniczyć w tym, co dzieje się w Europie w tym procesie, choć ocenił, że lepiej mówić tu o czystych technologiach węglowych. Przypomniał, że JSW ma zidentyfikowany wpływ działalności na środowisko naturalne i wypracowane rozwiązania dot. redukcji śladu węglowego - głównie poprzez zwiększanie uzysku i wykorzystania metanu.
Wiceprezes zastrzegł, że czyste technologie węglowe dotyczą kilku aspektów; spółka prowadzi szereg działań związanych z pozyskiwaniem zielonej energii, dysponuje też jedną z największych odsalarni w kraju, co przekłada się na parametry wód zrzucanych do cieków wodnych. Przypomniał, że JSW jest największym producentem węgla koksowego w Europie dla czołowych dostawców stali: dekarbonizacja w hutnictwie w jakimś stopniu wpływa na jej działalność, ale dotąd ekonomicznie uzasadnione jest używanie węgla (koksowego).
Odnosząc się do perspektyw przyszłości JSW w kontekście m.in. zmian cen węgla, Rozmus ocenił, że zdecydowanie łatwiej jest działać, jeśli wytwarzany produkt jest oczekiwany przez rynek. „W takim momencie jesteśmy. Nie mamy wpływu na cenę: ona się waha, nie jest może na tyle satysfakcjonująca, ale też patrząc historycznie, były zdecydowanie gorsze wyniki” - zaznaczył.
W tym kontekście zwrócił uwagę na wpływ na wynik za 2023 r. zapłaconej w ub. roku przez JSW daniny, tzw. podatku solidarnościowego, w wysokości 1,6 mld zł. Uznał, że gdyby te pieniądze trafiły do Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego JSW, miałaby ona teraz „może troszeczkę większy komfort działania”.
„My się świetnie wpisujemy w to, co się dzieje. Transformacja energetyczna wymaga budowy całej infrastruktury - to jest stal. Póki co, wiatraki buduje się ze stali - to jest kilkaset ton stali, czyli nasz produkt się sprzedaje. Kwestie inwestycji i długofalowych działań dotyczących optymalizacji infrastruktury kopalń - to się dzieje” - zasygnalizował. Dodał, że problemy powoduje geologia.
„Przed nami bardzo ważna decyzja dotycząca ruchu Bzie. Był to duży program dotyczący budowy kopalni Bzie, natomiast pewne uwarunkowania, które się zmieniły - m.in. brak koncesji na wydobycie - powoduje, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Także przed tym zarządem decyzje dotyczące formuły funkcjonowania tamtego obszaru górniczego” - zapowiedział wiceprezes spółki.
Dopytywany o inwestycję w ruch Bzie, Rozmus uznał, że „dla fachowców to już się nie spinało w momencie powstawania”. „W tym momencie to jest ruch kopalni wieloruchowej Borynia-Zofiówka-Bzie i przed nami tematy dotyczące podjęcia decyzji co do dalszego funkcjonowania - oczywiście z wykorzystaniem udostępnionych zasobów. Geologia zdecydowanie trudniejsza niż się spodziewano wynikiem wcześniejszych badań, do tego uwarunkowania związane ze zbiornikiem wodnym - nie polepszają sytuacji” - obrazował.
„Natomiast możliwość uwolnienia pewnych sił produkcyjnych i ich zaangażowania w inne ruchy wydaje się zdecydowanie bardziej uzasadniona. Jastrzębska Spółka Węglowa musi się równać rachunek ekonomiczny” - podkreślił.
Rozmus powrócił do kwestii zbliżających się trudnych rozmów ze stroną społeczną. Jak mówił, dobry czas powoduje, że apetyt rośnie i pewien poziom (wynagrodzeń - PAP), który został osiągnięty, jest punktem wyjścia do dalszych rozmów. „To jest bardzo niekomfortowe w naszej obecnej sytuacji, natomiast liczymy na zrozumienie i pewne działania podejmujemy” - zapowiedział.
„Przed nami bardzo trudne rozmowy, natomiast (…) trzeba wszystkie karty położyć na stół - zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, powiedzieć, w którym momencie jesteśmy, jakie mamy perspektywy działania i myślę, że znajdziemy rozwiązanie” - wyraził nadzieję, nawiązując do trudnego dla spółki okresu 2015-16, w którym porozumiano się ws. czasowego ograniczenia wynagrodzeń.(PAP)
mtb/ pad/ js/